środa, 1 stycznia 2014

Seks to nie wszystko

     Witam wszystkich na łamach "Opinii filmowych" w 2014 roku. Rzadko kiedy opisuję filmy zaraz po ich wejściu do kin, ale niewątpliwie podobnie jak i wy, czekam na niektóre z nich już od dawna. Produkcje, które do tej pory mnie zainteresowały to m. in. "That Awkward Moment" (premiera w styczniu), "Pompeje" (luty) oraz "Jak wytresować smoka 2" (czerwiec). Chciałbym, by w tym roku na blogu znalazło się łącznie co najmniej 100 wpisów. Mam nadzieję, że będę wytrwały w tym postanowieniu i rzeczywiście średnio 5 razy w miesiącu umieszczę tutaj jakąś mini-recenzję, choć podobnie jak do tej pory częściej będą to filmy trochę lub trochę bardziej starsze niż te w(y)chodzące z kin. Tak więc nie ma na co czekać, tylko przedstawić swoją opinię o kolejnym filmie. Dzisiaj mój wybór padł na "Seks to nie wszystko" (org. "Lie with me", reż. Clément Virgo).
     Przyznam się, że bardzo trudno opisać mi fabułę tego filmu, nie mniej spróbuję... Główną bohaterką, a jednocześnie narratorem całej opowieści jest Leila, nowoczesna kobieta otwarcie mówiąca o swoich potrzebach związanych z seksem. A jest on dla niej niczym więcej niż narzędziem do dobrej zabawy. Z kolei David także lubi przypadkowy seks, jednak bardziej szuka stałego związku niż przelotnych znajomości. I tak na imprezie w klubie bohaterowie poznają się i wzbudza się ich wzajemne zainteresowanie...
     Prawdę powiedziawszy do tej pory nie wiem o czym był ten film. Owszem, przez te półtorej godziny (tyle trwa film) coś się dzieje, jednak służy to bardziej nakreśleniu postaci niż przedstawienia jakiejkolwiek akcji. Wiem, jacy bohaterowie są, jakie mają życie i czego od niego oczekują, ale nie rozumiem wielu scen, nie wiem co twórcy filmu starają się mi przekazać. Pewnie coś o tym, że każdy znajdzie swoją drugą połówkę, ale głowy nie dam sobie za to uciąć.
     Co więcej, wydaje mi się, że rozumiem przewrotność oryginalnego tytułu. 'Lie' z angielskiego oznacza zarówno 'leżeć' jak i 'kłamać'. Co do pierwszego znaczenia, to jest ono bardzo dosłowne. 'Leżeć' oznacza spać w jednym łóżku, uprawiać seks, być razem. 'Kłamać' zaś ma oznaczać, że bohaterowie żyjąc w związku wzajemnie się oszukują, bowiem żadne z nich do tego się nie nadaje.
    Uważam, że "Seks to nie wszystko" nie jest produkcją dla wszystkich. Jest to erotyk, w którym nie brakuje seksu, to też nie spodoba się osobom nielubiącym golizny w filmach. Nie jest to film także dla fanów pornosów, dla których wspomnianej golizny będzie za mało.
     Na uwagę zasługuje fakt, że głównych ról nie objęły gwiazdy porno, a aktorzy kojarzeni z "normalnego" kina. Mowa tutaj o Lauren Lee Smith ("Patologia", serial "The Listener: Słyszący myśli") i Eric Balfour (serial "Veritas: The Quest", "Teksańska masakra piłą mechaniczną") wcielających się w postać odpowiednio Leili i Davida.
     Reasumując film można zobaczyć, jednak nie można oczekiwać od niego za dużo. Poza dobrze nakreślonymi postaciami i dość dobrą grą aktorską nie ma w sumie czego chwalić. Jednak za mało jest elementów, by skreślić go już na samym początku. W mojej ocenie nie pozostaje ani dobrym dramatem, ani dobrym pornosem.

3 komentarze:

  1. Lubię ten film. Pojawiają się tu sceny erotyczne, jednak wydaje mi się, że prowadzą do czegoś głębszego, co trzeba potrafić zauważyć. Jest tajemniczy, niepozorny, właściwie bez żadnego konkretnego przesłania, ale to chyba właśnie porwadzi do głębszego zastanowienia się nad nim. Ten opis właśnie skłonił mnie do jego podobnego obejrzenia, dzięki;)

    OdpowiedzUsuń