Ponieważ nie pisałem na blogu przez ostatni czas, to nazbierało się trochę filmów, o których mógłbym opowiedzieć. Długo zastanawiałem się nad tym, jaki film opisać. Zdecydowałem się ułatwić sobie decyzję wyboru stawiając na ślepy los. I tak, na drodze losowania, został wybrany film "Modlitwy za Booby'ego".
Film przedstawia prawdziwą historię młodego geja, Booby'ego, wychowującego się w bardzo pobożnej rodzinie. Początkowo chłopak ukrywa fakt o swojej orientacji seksualnej przed rodziną i znajomymi. Jednak sytuacja ta nie trwa długo i wkrótce jego rodzina dowiaduje się, że Booby jest homoseksualistą. Najgorzej wieść tą znosi matka chłopaka, która nie dopuszcza do siebie tej nowiny. Próbuje pomóc synowi wszelkimi znanymi sobie sposobami. Wysyła nastolatka do lekarzy, by ci go wyleczyli, czyta wiele książek, które mogą pomóc oraz naturalnie wysyła chłopaka do kościoła. Wszystko po to, by cała rodzina znalazła się w niebie.
Przyznam, że tematyka filmu jest dość trudna. W sumie to nie wiem czy bardziej ukazano dramat młodego geja, który nie do końca rozumie co się z nim dzieje czy dramat głęboko wierzącej katoliczki, której syn jest taki, jaki jest. Myślę, że raczej to drugie. Mery Griffith, matka Booby'ego, znalazła się w trudnej sytuacji. Z jednej strony przekonania religijne, z drugiej miłość do dziecka. Uważam, że ciężko jest zaakceptować taką sytuację i według mnie postępowanie kobiety może nienajlepsze, ale za to ludzkie. Jakby nie było, ciężko zaakceptować coś, co potępiało się przez całe życie.
Na uwagę zasługuję fakt, że w "Modlitwach za Booby'ego" zagrała Sigourney Weaver ("Obcy" , "Avatar"), której gra aktorska zasługuje na pochwałę. Z resztą sama aktorka za rolę w tym filmie dostała kilka nominacji do bardziej lub trochę mniej prestiżowych nagród. W obsadzie poza Weaver nie znalazł się nikt bardziej znany czy bardziej utalentowany - a samych aktorów możemy głównie zobaczyć w mniej popularnych produkcjach. Wspomnę może tylko, że film został wyreżyserowany przez Russella Mulcahy'ego ("Ostatni brzeg", "Resident Evil: Zagłada").
W mojej opinii strona techniczna wypada dużo słabiej od fabuły. Bardzo się zdziwiłem, że film swoją premierę miał na początku 2009 roku, bowiem oglądając go ma się wrażenia jakby był kręcony dekadę wcześniej. Niestety nie urzekła mnie oprawa muzyczna, która sprawia delikatny zawód. Warto jednak podkreślić, że "Modlitwy za Booby'ego" nie są produkcją kinową, a tylko telewizyjną, więc zapewne nie miał dużego budżetu.
Nie znalazłem nigdzie informacji, by w Polsce wydano DVD z filmem. Sam oglądałem produkcję za pośrednictwem YouTube.
Na zakończenie dodam, że warto obejrzeć ten film - choćby dlatego, że przedstawia prawdziwą historię.
Przyznam, że tematyka filmu jest dość trudna. W sumie to nie wiem czy bardziej ukazano dramat młodego geja, który nie do końca rozumie co się z nim dzieje czy dramat głęboko wierzącej katoliczki, której syn jest taki, jaki jest. Myślę, że raczej to drugie. Mery Griffith, matka Booby'ego, znalazła się w trudnej sytuacji. Z jednej strony przekonania religijne, z drugiej miłość do dziecka. Uważam, że ciężko jest zaakceptować taką sytuację i według mnie postępowanie kobiety może nienajlepsze, ale za to ludzkie. Jakby nie było, ciężko zaakceptować coś, co potępiało się przez całe życie.
Na uwagę zasługuję fakt, że w "Modlitwach za Booby'ego" zagrała Sigourney Weaver ("Obcy" , "Avatar"), której gra aktorska zasługuje na pochwałę. Z resztą sama aktorka za rolę w tym filmie dostała kilka nominacji do bardziej lub trochę mniej prestiżowych nagród. W obsadzie poza Weaver nie znalazł się nikt bardziej znany czy bardziej utalentowany - a samych aktorów możemy głównie zobaczyć w mniej popularnych produkcjach. Wspomnę może tylko, że film został wyreżyserowany przez Russella Mulcahy'ego ("Ostatni brzeg", "Resident Evil: Zagłada").
W mojej opinii strona techniczna wypada dużo słabiej od fabuły. Bardzo się zdziwiłem, że film swoją premierę miał na początku 2009 roku, bowiem oglądając go ma się wrażenia jakby był kręcony dekadę wcześniej. Niestety nie urzekła mnie oprawa muzyczna, która sprawia delikatny zawód. Warto jednak podkreślić, że "Modlitwy za Booby'ego" nie są produkcją kinową, a tylko telewizyjną, więc zapewne nie miał dużego budżetu.
Nie znalazłem nigdzie informacji, by w Polsce wydano DVD z filmem. Sam oglądałem produkcję za pośrednictwem YouTube.
Na zakończenie dodam, że warto obejrzeć ten film - choćby dlatego, że przedstawia prawdziwą historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz