Witam wszystkich na łamach "Opinii filmowych" w 2014 roku. Rzadko kiedy opisuję filmy zaraz po ich wejściu do kin, ale niewątpliwie podobnie jak i wy, czekam na niektóre z nich już od dawna. Produkcje, które do tej pory mnie zainteresowały to m. in. "That Awkward Moment" (premiera w styczniu), "Pompeje" (luty) oraz "Jak wytresować smoka 2" (czerwiec). Chciałbym, by w tym roku na blogu znalazło się łącznie co najmniej 100 wpisów. Mam nadzieję, że będę wytrwały w tym postanowieniu i rzeczywiście średnio 5 razy w miesiącu umieszczę tutaj jakąś mini-recenzję, choć podobnie jak do tej pory częściej będą to filmy trochę lub trochę bardziej starsze niż te w(y)chodzące z kin. Tak więc nie ma na co czekać, tylko przedstawić swoją opinię o kolejnym filmie. Dzisiaj mój wybór padł na "Seks to nie wszystko" (org. "Lie with me", reż. Clément Virgo).

Prawdę powiedziawszy do tej pory nie wiem o czym był ten film. Owszem, przez te półtorej godziny (tyle trwa film) coś się dzieje, jednak służy to bardziej nakreśleniu postaci niż przedstawienia jakiejkolwiek akcji. Wiem, jacy bohaterowie są, jakie mają życie i czego od niego oczekują, ale nie rozumiem wielu scen, nie wiem co twórcy filmu starają się mi przekazać. Pewnie coś o tym, że każdy znajdzie swoją drugą połówkę, ale głowy nie dam sobie za to uciąć.

Uważam, że "Seks to nie wszystko" nie jest produkcją dla wszystkich. Jest to erotyk, w którym nie brakuje seksu, to też nie spodoba się osobom nielubiącym golizny w filmach. Nie jest to film także dla fanów pornosów, dla których wspomnianej golizny będzie za mało.

