Czy zastanawialiście się jakby wasze życie potoczyło się gdybyście urodzili się jako ktoś inny? Być może zamiast czytać teraz ten post jadł(a)byś najdroższe danie w najbardziej ekskluzywnej restauracji na świecie. Możliwe, że teraz uratował(a)byś życie staruszce, która nie zauważyła autobusu przechodząc przez jezdnię albo pracował(a)byś dwudziestą godzinę w chińskiej fabryce obuwia. O życiu człowieka decydują takie detale jak miejsce zamieszkania czy status społeczny rodziców. A co, gdybyście mogli się z kimś zamienić, porzucić swoje życie i być zupełnie kimś innym?
Motyw zamiany ciał jest dość często wykorzystywany w różnego rodzaju produkcjach filmowych. Od razu przychodzą mi na myśl "Zakręcony piątek" czy "Gorąca laska". I choć sam pomysł wielokrotnie eksploatowany to w każdym filmie jest coś innego, wyjątkowego. Nie inaczej jest z "Zamianą ciał" (org. "The Change-Up ", reż. David Dobkin).
Głównymi bohaterami w filmie są Dave i Mitch, dwaj przyjaciele, którym zupełnie inaczej się ułożyło w życiu. Mitch jest lekkoduchem, który wydaje się nie mieć żadnych zmartwień. Żyje chwilą nie myśląc o założeniu rodziny czy znalezieniu stałej pracy. Dave z kolei to wzięty prawnik, ojciec trójki dzieci mający na głowie dużo obowiązków i posiadający problemy małżeńskie. Nic dziwnego, że każdemu z nich podoba się życie drugiego. Jednak jedna noc zmieniła wszystko... mężczyźni zamienili się ciałami. Początkowo podobała im się zaistniała sytuacja, jednak z biegiem czasu zdążyli uświadomić sobie piękno ich dotychczasowego życia rozpoczynając walkę o powrót do normalności.
Jak wcześniej pisałem motyw zamiany ciał wykorzystano wiele razy. A co za tym idzie sam przyczynek zamiany bywał w różnych produkcjach różny. Raz było to wypowiedzenie życzenia urodzinowego, innym razem ową sytuacje wywołały chińskie ciastka z wróżbą, jeszcze innym razem powodem były kolczyki. A co wymyślili Jon Lucas i Scott Moore - scenarzyści tego filmu (jak również popularnego "Kac Vegas")? Wystarczy wysikać się do fontanny i już - magia tego wzniosłego zdarzenia powoduje, że wypowiedziane przez ludzi życzenie się spełnia. A co niektórzy wrzucają jakieś drobniaki i co? Nic.
Może teraz coś o aktorach i ich pracy przed kamerą. Przez cały film przebija się czwórka bohaterów., a więc także czwórka aktorów. Dwie główne role otrzymali Jason Bateman ("Tak to się teraz robi", "Szefowie wrogowie") oraz Ryan Reynolds ("Amityville", "Narzeczony mimo woli"). Pozostała dwójka to reprezentantki płci pięknej - a patrząc na nie określenie to nie jest tylko powiedzeniem - Olivia Wilde ("Wyścig z czasem") oraz Leslie Mann ("40-letni prawiczek"). Co do gry aktorskiej to nie mam większych zastrzeżeń. Zauważyłem, że Bateman coraz częściej gra główne role, a coraz rzadziej epizody w filmach. Co do Reynoldsa z kolei to zaobserwowałem, że ma bogatą mimikę twarzy.
Ci, co chcą obejrzeć "Zamianę ciał" muszą przygotować się na niemałą dawkę humoru. Wykorzystane gagi i żarty sytuacyjne często dotyczą seksu, odnosząc się do kręcenia filmów erotycznych, masturbacji czy kochania się z kobietą w dziewiątym miesiącu ciąży. Jednak film ma też drugie dno. Pokazuje widzowi, że nie zależnie jak jest źle i jak bardzo sypie się w życiu to inni i tak mogą mieć gorzej.
Na zakończenie jeszcze jeden, może nawet ważniejszy wniosek. Nie należy sikać do fontanny, bo to może przynieść opłakane skutki.
Głównymi bohaterami w filmie są Dave i Mitch, dwaj przyjaciele, którym zupełnie inaczej się ułożyło w życiu. Mitch jest lekkoduchem, który wydaje się nie mieć żadnych zmartwień. Żyje chwilą nie myśląc o założeniu rodziny czy znalezieniu stałej pracy. Dave z kolei to wzięty prawnik, ojciec trójki dzieci mający na głowie dużo obowiązków i posiadający problemy małżeńskie. Nic dziwnego, że każdemu z nich podoba się życie drugiego. Jednak jedna noc zmieniła wszystko... mężczyźni zamienili się ciałami. Początkowo podobała im się zaistniała sytuacja, jednak z biegiem czasu zdążyli uświadomić sobie piękno ich dotychczasowego życia rozpoczynając walkę o powrót do normalności.
Jak wcześniej pisałem motyw zamiany ciał wykorzystano wiele razy. A co za tym idzie sam przyczynek zamiany bywał w różnych produkcjach różny. Raz było to wypowiedzenie życzenia urodzinowego, innym razem ową sytuacje wywołały chińskie ciastka z wróżbą, jeszcze innym razem powodem były kolczyki. A co wymyślili Jon Lucas i Scott Moore - scenarzyści tego filmu (jak również popularnego "Kac Vegas")? Wystarczy wysikać się do fontanny i już - magia tego wzniosłego zdarzenia powoduje, że wypowiedziane przez ludzi życzenie się spełnia. A co niektórzy wrzucają jakieś drobniaki i co? Nic.
Może teraz coś o aktorach i ich pracy przed kamerą. Przez cały film przebija się czwórka bohaterów., a więc także czwórka aktorów. Dwie główne role otrzymali Jason Bateman ("Tak to się teraz robi", "Szefowie wrogowie") oraz Ryan Reynolds ("Amityville", "Narzeczony mimo woli"). Pozostała dwójka to reprezentantki płci pięknej - a patrząc na nie określenie to nie jest tylko powiedzeniem - Olivia Wilde ("Wyścig z czasem") oraz Leslie Mann ("40-letni prawiczek"). Co do gry aktorskiej to nie mam większych zastrzeżeń. Zauważyłem, że Bateman coraz częściej gra główne role, a coraz rzadziej epizody w filmach. Co do Reynoldsa z kolei to zaobserwowałem, że ma bogatą mimikę twarzy.
Ci, co chcą obejrzeć "Zamianę ciał" muszą przygotować się na niemałą dawkę humoru. Wykorzystane gagi i żarty sytuacyjne często dotyczą seksu, odnosząc się do kręcenia filmów erotycznych, masturbacji czy kochania się z kobietą w dziewiątym miesiącu ciąży. Jednak film ma też drugie dno. Pokazuje widzowi, że nie zależnie jak jest źle i jak bardzo sypie się w życiu to inni i tak mogą mieć gorzej.
Na zakończenie jeszcze jeden, może nawet ważniejszy wniosek. Nie należy sikać do fontanny, bo to może przynieść opłakane skutki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz