Trwaj tylko w słońcu,
W filmie wystąpili: Laura Regan („Dead Silence”), Marc
Blucas („Miasteczko Pleasantville”, serial „Buffy: Postrach wampirów”)
czy Polka - Dagmara Domińczyk, której niestety nie widziałem w żadnym filmie,
ale postaram się kiedyś to nadrobić.
bo nic pięknego nie rośnie w ciemności.
Friedrich von Schiller
Dzisiejszy post piszę w zasadzie z dwóch
powodów. Pierwszy to obserwacje dotyczącego kształtu, w jakim podąża mój blog.
Zauważyłem, że jeszcze nie opisałem żadnego horroru, często zaś piszę o
komediach i kinie fantasy. Drugi z powodów to niedawna ankieta, w której
mogliście zdecydować, który z zaproponowanych przeze mnie filmów mam opisać.
Tutaj niekwestionowanym mistrzem pozostał film „Oni”, na który oddano (uwaga!) 1 głos.
„Oni” (org. „They”) to
film Roberta Harmona z 2002 roku, choć polska premiera przypadła dopiero
półtora roku później. Opowiada on o Julii - dziewczynie, którą w dzieciństwie nękały
koszmary. I choć lata dzieciństwa minęły, to bohaterka i tak odczuwa strach
przed ciemnością. Jej strach potęguje przyjaciel, który podobnie jak ona miewał
„złe” sny w czasach, gdy był dzieckiem i który popełnił samobójstwo na jej oczach.
Bohaterka szybko odkrywa, że potwory czyhające w ciemności to nie obsesyjne
zaczątki choroby psychicznej Billy’ego (wspomnianego przyjaciela Julii), lecz
rzeczywistość, z którą teraz ona musi się zmierzyć.
Muszę się przyznać, że kilka razy film mnie
przestraszył. Ktoś mógłby rzec, że to trywialne - horror kogoś przestraszył...
Ale prawdę powiedziawszy spotkałem się nie raz z tym, że film grozy bawił
niczym znakomita komedia. W końcu po coś horrory klasy B powstają! Film porusza
dość powszechny motyw - ciemność, a mianowicie coś, co w niej żyje. Często
opisuje się go jako nie do końca udaną próbę połączenia kilku klasyków z
podobnym motywem przewodnim. Mimo, że sam znalazłem analogię do "Boogeymana",
uważam, że jeden motyw może być wykorzystywany w wielu produkcjach - inaczej
mielibyśmy jeden film o wampirach, jeden o szkole i jeden o II wojnie światowej
itd. - a przecież nie oto chodzi.
Reasumując, można powiedzieć, że film jest
wart obejrzenia. Jednak prawdziwość tego stwierdzenia pozostawiam każdemu z
osobna. Ja go obejrzałem i nie żałuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz