Wczorajszy dzień był dla mnie wytchnieniem od nauki, egzaminów i całego zamieszania związanego z sesją egzaminacyjną. Był to świetny czas by uporządkować niektóre pliki na komputerze, przeczytać fragment książki czy obejrzeć film. W związku z tym - świeżo po obejrzeniu "Jak wykończyć Panią T.?"- chciałbym podzielić się swoją opinią na jego temat.
Rozpocznę tradycyjnie już od fabuły. Tytułowa Pani Tingle jest nauczycielką historii z dwudziestoletnim stażem pracy w liceum. Jest to osoba, której nie lubią inni nauczyciele, nie przepada za nią dyrektor szkoły, a uczniowie drżą przed jej każdą lekcją. Jedną z takich uczennic jest Leigh Ann, która nie cieszy się sympatią historyczki, a która musi otrzymać ocenę celującą z tego przedmiotu, by zrealizować swoje marzenie - rozpocząć studia na Harvardzie. Dodatkowo Leigh Ann została niesłusznie oskarżona o kradzież odpowiedzi do testu. Chcąc załagodzić sytuację uczennica wraz z dwójką przyjaciół postanawia odwiedzić nauczycielkę u niej w domu. Sytuacja jednak przybiera niekorzystny obieg, w wyniku którego Tingle zostaje więźniem swoich uczniów.


Przyznam się, że lubię oglądać filmy o szkole i o nauczycielach, a amerykańskie kino tworzy ich względnie dużo przedstawiając nauczycieli raz w dobrym, a raz w złym świetle. Od razu przychodzi mi na myśl mój ulubiony film - "Młodzi Gniewni", a także "Wolność słowa", "Zła kobieta", serial "Boston Public" i wiele więcej. Stąd też film chciałem jak najszybciej zobaczyć i w piątkowy wieczór udało mi się to. A jako zdanie podsumowania mogę aby rzec "OBEJRZYJ TEN FILM!".
Masz naprawdę świetnego bloga :)
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie ogromną prośbę, może proszę o zbyt wiele, ale to bardzo ważne.
Wymyśliłam pewną akcję na moim blogu, tak właściwie cały ten blog to już jedna wielka akcja!
Jeśli zechcesz mi pomóc, albo przynajmniej się przyłączyć - obserwując, będę Ci niezmiernie wdzięczna. Wszystko jest napisane w najnowszej notce.
Mogę zmienić świat tylko z tobą :)
f-me-i-am-famous.blogspot.com