Nie tak dawno zdecydowałem się
napisać o filmie „Szkoła uwodzenia”.
Dziś film trochę z innej beczki, ale tego samego producenta – Neila H. Moritza.
Oprócz wspomnianego już filmu ten wyprodukował m.in. „Ślepą sprawiedliwość”, „Koszmar
minionego lata” oraz „Sektę”
(org. „The Skulls”), o której
chciałbym napisać.
Akcja
filmu toczy się wokół tajnej organizacji Skulls, której członkowie to wybrani
absolwenci uniwersytetu Yale. Jednym z nich jest Toby – świeżo zaprzysiężony w jej
szeregach. Obok kilku rówieśników, on również odkrywa tajniki życia i
funkcjonowania w tajnym stowarzyszeniu. Jak każdy „świeżak” wykonał polecone
zadanie (wymagane, żeby być przyjętym) oraz wziął udział w ceremonii, podczas
której otrzymał tajemny znak, regulamin, klucz, tzw. bratnią duszę (zasada
mniej więcej taka jak przy przydzieleniu partnera w policji), zegarek oraz kilka
zer na koncie. Fascynacja Skulls zmniejsza się, gdy bohater odkrywa, że
niektórzy członkowie są zamieszani w morderstwo jego najlepszego przyjaciela.
Wtedy też Toby zdał sobie sprawę, że musi pomścić jego śmierć, ujawnić zło
kultywowane przez sektę, a przede wszystkim nie dać się zabić.
Sam
film oparty jest na faktach. John Pogue, autor scenariusza, osobiście zetknął
się z tematem tajnych organizacji podczas studiów na Yale. Producent filmu po
zapoznaniu się ze scenariuszem zachwycił się nim, czego dowodzą jego słowa:
Zafascynowała mnie idea i scenariusz. Interesujące środowisko, postaci bohaterów tak wyraziste, że pomyślałem iż z pewnością przyciągną aktorów młodego pokolenia
Czas
na moją opinię. Ciekawa tematyka to z pewnością atut filmu, który (dodam)
oglądało mi się bardzo dobrze. Gdybym miał możliwość wstąpienia do tajnej,
elitarnej i ekskluzywnej organizacji – to myślę, żebym z niej skorzystał. Czy
mogłoby być ciekawsze doświadczenie? Kolejnym plusem jest ciągła zwrotność i
tajemniczość akcji. Często do końca nie było wiadomo, czy postać jest pozytywna
czy też nie. Ta cecha jest wskazana dla thrillera W ostatecznej ocenie
powiedziałbym, że film owszem jest dobry i wart obejrzenia, jednak mógł być lepszy. Warto było zapłacić 5 zł za płytę z filmem.