Ostatnio czytam książki. W porównaniu do poprzedniego roku, ten wypada całkiem nieźle pod względem ilości przeczytanej literatury. Pomimo, że 6 tytułów to niedużo, to i tak wypadam lepiej niż ponad połowa społeczeństwa, która w ciągu roku nie miała żadnego kontaktu z książką [1]. Dlaczego o tym piszę? Często inspiracją do napisania scenariusza filmu jest właśnie utwór literacki. W zasadzie, żeby znaleźć przykład, nie muszę daleko szukać... Wystarczy przejrzeć ostatni mój wpis na temat "Młodych gniewnych" albo skojarzyć postać Harry'ego Pottera. Należy jednak pamiętać, że nie tylko nowe tytuły są przenoszone na ekran. W kinematografii znajdują się również adaptacje prozy Sienkiewicza czy ekranizacje dramatów elżbietańskich. Jedną z takich ekranizacji jest "O" (reż. Tim Blake Nelson) - film, będący przeniesieniem szekspirowskiego "Otella" do współczesnych czasów.
Odin James jest jedynym czarnoskórym uczniem w swojej szkole. Nie jest jednak z tego powodu w jakikolwiek sposób szykanowany. Wręcz przeciwnie, posiada wielu przyjaciół, dziewczynę oraz odnosi sukcesy sportowe. Wzbudza to zazdrość jednego z jego najlepszych przyjaciół, Hugo Gouldinga, który postanawia zmienić ten stan rzeczy. Za pomocą skrupulatnie przygotowanych intryg zamiesza w życiu swojego przyjaciela i kilku mu najbliższych osób.
Muszę się przyznać, że z dramatów szekspirowskich przeczytałem jedynie "Makbeta". Do tej pory nie wiem w jakim stopniu tworząc scenariusz "O" posłużono się "Otellem". Zamierzam jednak sięgnąć i po tą lekturę (może uda mi się to w tym roku...). Do niektórych filmów nie sięgnąłem właśnie tylko dla tego, że najpierw chcę zapoznać się z książką. Ale wracając do mojej opinii na temat filmu Nelsona...
"O" jest jedną z tych produkcji, o których będę przez długi czas pamiętał. Podobało mi się wszystko - od historii głównych bohaterów, przez dobrze dobraną obsadę, po podniosły klimat początkowych i końcowych scen wywołany operowym wykonaniem "Ave Maria". Sam klimat filmu mogę porównać do "Szkoły uwodzenia" lub "Plotki", głównie za sprawą akcji opartej na intrygach, podobnego czasu kręcenia czy grupy docelowej całego przedsięwzięcia (film kierowany jest raczej do ludzi młodych).
Pomimo młodego wieku głównych bohaterów (mieli wówczas około 20 lat) wykazali się znakomitą grą aktorską. Świetnie odegrana rola zazdrosnego intryganta przez Josha Hartnetta ("Pearl Harbor", "30 dni mroku") zasługuje na ogromną pochwałę. Podobnie zresztą jak odegranie przez Mekhiego Phifera ("8 Mila") roli podatnego na sugestie Odina. Dodatkowo filmie ujrzymy m.in. Julię Stiles ("Zakochana złośnica", "W rytmie hip-hopu") oraz Andrew Keegana ("Zakochana złośnica").
Podsumowując, film wart jest obejrzenia ze względu na fabułę, świetną obsadę oraz dobre wykonanie od strony technicznej. Warto zaznaczyć, że przekonał mnie, by w niedalekiej przyszłości sięgnąć po utwór Szekspira. Nie sposób zatem przejść obok tej produkcji obojętnie.
[1] Na podstawie raportu: R. Chymkowski, I. Koryś, O. Dawidowicz-Chymkowska "Społeczny zasięg książki w Polsce w 2012 roku" opublikowanym przez Bibliotekę Narodową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz