Niedługo święta. Boże Narodzenie to moje ulubione święta, chyba dlatego, że najradośniejsze. Dawanie prezentów, choinka oraz filmy o Mikołaju - to jest właśnie magia świąt! W tym roku Polsat zdecydował się wyemitować filmy "Kevin sam w domu" i "Kevin sam w Nowym Jorku" już w listopadzie, tak by w święta dać nam od nich odpocząć. W sumie to dobrze - ile razy można oglądać ten sam film? A przecież produkcji stricte o tematyce bożonarodzeniowej jest dużo, a może i jeszcze więcej... Dziś na blogu jeszcze nie świątecznie. Opowiem dzisiaj o filmie "Moja dziewczyna" (org. "My Girl", reż. Howard Zieff), którego ze wcześniej wspomnianymi produkcjami łączy obsadzenie w jednej z głównych ról Macaulaya Culkina.
Jest rok 1972. Vada Sultenfuss to pełna życia jedenastolatka. Wychowywana samotnie przez ojca (jej matka zmarła dwa dni po jej urodzeniu) oraz przez zniedołężniałą babcię dziewczynka mieszka w domu pogrzebowym prowadzonym przez jej ojca. Śmierć matki oraz stała obecność nieboszczyków w rodzinnym domu powodują, że Vada panicznie boi się śmierci. Poza tym, jedenastolatka prowadzi typowe dla tego wieku życie... Prawie całe wakacje zajmują jej zabawy z jej najlepszym (jedynym) przyjacielem - Thomasem J. Sennettem oraz zwykłe dla małej dziewczynki problemy - "miłość" do nauczyciela czy zazdrość o Shelly DeVoto - kosmetyczkę, z którą związał się jej ojciec.
Niewątpliwie film jest o młodości, wczesnym wkraczaniu w dorosłość i o problemach, jakie mogą nurtować jedenastolatków. Z drugiej jednak strony, takiego domu jak dom Sultenfussów próżno szukać gdziekolwiek. Najważniejsze jest jednak to, że film bawi wtedy, kiedy bawić powinien oraz wzrusza w tych momentach, w których wzruszenie jest potrzebne. Kogo nie poruszyły sceny na temat śmierci i pogrzebu Tomasa J.?
Pomimo młodego wieku zarówno odtwórczyni roli Vady - Anna Chlumsky (serial "Figurantka") jak wcielający się w rolę Thomasa J. - Macaulay Culkin stanęli na wysokości zadania kreując znakomite postaci. W filmie wystąpili także Dan Aykroyd ("Pogromcy duchów") oraz Jamie Lee Curtis ("Zakręcony piątek").
Premiera filmu miała miejsce 22 lat a temu, w 1991 roku. Stąd też trudno czepiać się realizacji, jest właściwa dla początku lat 90. XX wieku. A o ile w nieciekawych filmach ich "starość" mi tylko przeszkadza, o tyle w filmach ciekawych (takich jak ten) nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
Zwróciłbym jeszcze uwagę na sam tytuł - "Moja dziewczyna". Moim zdaniem nawiązuje do głównego wątku filmu - przyjaźni Vady i Thomasa J. ze szczególnym uwzględnieniem ostatnich wydarzeń przed tragiczną śmiercią chłopca.
Film pamięta się na długo. Sam oglądałem go kilka razy w telewizji, a ostatnio postanowiłem do niego wrócić. I choć nie pamiętałem tytułu, to wpisanie w wyszukiwarce najbardziej pamiętnej sceny z filmu od razu dało zadowalające rezultaty. Naprawdę warto obejrzeć.
Zwróciłbym jeszcze uwagę na sam tytuł - "Moja dziewczyna". Moim zdaniem nawiązuje do głównego wątku filmu - przyjaźni Vady i Thomasa J. ze szczególnym uwzględnieniem ostatnich wydarzeń przed tragiczną śmiercią chłopca.
Film pamięta się na długo. Sam oglądałem go kilka razy w telewizji, a ostatnio postanowiłem do niego wrócić. I choć nie pamiętałem tytułu, to wpisanie w wyszukiwarce najbardziej pamiętnej sceny z filmu od razu dało zadowalające rezultaty. Naprawdę warto obejrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz